Najnowsze komentarze
Markdj do: Mina z salonu
DO PANA "mójnickjestzarezerwowanyn...
Mójnicku, z góry przepraszam za to...
mójnickjestzarezerwowanynatejstronie do: Mina z salonu
"Bardzo jestem ciekawy co ma na my...
Blacksheep do: Mina z salonu
Ja miałem Junaka 127 salonówkę i n...
Dlatego kupiłem SYM'a którego jako...
Więcej komentarzy
Ulubieni blogerzy
<brak ulubionych blogerów>
Moje miejsca
<brak wpisów>
Moje linki
<brak wpisów>

29.03.2017 23:47

Mina z salonu

To że kupując używany motocykl możesz trafić na minę, to wszyscy wiemy i zazwyczaj potrafimy się przed tym bronić, ale nówka z salonu?

Cześć,

Jako że to mój pierwszy wpis to powinienem pewnie napisać coś o sobie i mojej maszynie i pewnie kiedyś to zrobię. Niestety pierwszy wpis musi być o czymś innym.



Słowem wstępu nadmienię że jestem w trakcie robienia lejców, korzystam z prawka B i ujeżdżam mojego osiołka o pojemności trochę większej niż butelka whisky w samolocie, pod nazwą Romet RCR 125.

Pomysł zakupu nowego motocykla pojawił się po tym jak ktoś próbował mi sprzedać zaniedbanego Rometa za cenę nie wiele niższą niż nówka salonówka.

Dlaczego zdecydowałem się na Rometa, teraz kiedy mija 9 miesięcy od zakupu nie potrafię podać żadnego racjonalnego pretekstu. To była filmowa miłość od pierwszego wejrzenia. Kiedy przekroczyłem próg sklepu spojrzała na mnie czarna RCR'ka, którą oceniłem jako atrakcyjną ale nie w moim typie i wtedy zobaczyłem jej blond siostrę, zaiskrzyło od razu.

I tu skończyła się romantyczna opowieść a zaczął się „czeski film”. Bo jak nazwać inaczej (nie używając słów powszechnie uznawanych za wulgarne) sytuację kiedy z kompletem dokumentów na maszynę wchodzę do wydziału komunikacji i dowiaduję się że mój numer VIN jeździ już gdzieś po Krakowie. Urzędnicy nie są w stanie mi pomóc, panowie w sklepie łapią się za głowę i szukają papierów najpierw w innym sklepie, potem piszą do Rometa. Oczywiście producent który tak naprawdę nie jest producentem, pokazuje jak na polską markę przystało, totalne olewactwo i spychologię. Standardowa odpowiedź z każdej strony to: „To nie my”, „To nie nasza wina”.

Po miesiącu biegania między urzędami a sklepem, zaczynałem mysleć o tym by jednak wrócić do brunetki, może ten związek będzie stabilniejszy i co najważniejsze nie będzie to związek na odległość. Ponieważ nie chciałem ryzykować że sklep mi nie wymieni sprzętu jeśli nie uda się wszystkiego wyjaśnić, a wiedziałem też że w domu ciężko będzie się powstrzymać od przejażdżki po lesie... musiałem zostawić blondynę na miejscu.

Ostatecznie udało się skontaktować z właścicielem drugiej RCR'ki, który miał mój numer VIN i zarejestrować maszynę. Oczywiście nadal nie ma winnnych, żadnego zadośćuczynienia nie otrzymałem, choć sprzedawca obiecał że coś dostanę od rometa. Ale ta firma nie kwapi się do tego by w jakikolwiek sposób dbać o swoje dobre imię.

Po około miesiącu przyszedł czas na przegląd, do wymiany prędkościomierz bo nie działa podświetlenie, pomimo tego że mineło już kilka miesięcy od pierwszego przeglądu tej części nadal nie ma na stanie. Podobno nie tylko ja czekam.

Wczoraj odebrałem maszynę z przeglądu po 1500km. Zgłosiłem że skrzynia biegów nie działa prawidłowo, a wbicie luzu to loteria i rzadko udaję się za pierwszym razem. Serwisant jak zwykle wie lepiej i nie stwierdził usterki, jutro wracamy do serwisu.

To że malowanie silnika wygląda tak jakby zlecono tą prace trzylatkowi z pędzlem (błędy pojawiły się po dłuższej jeżdzie), a producent nie uważa że powinien coś z tym zrobić, wcale mnie nie dziwi.

Takich drobiazgów jest więcej i przez to totalnie odbierają przyjemność z jazdy. Ktoś może powiedzieć zdecydowałeś się na „Chińczyka” to płacz i pewnie przyznał bym mu rację, ale problem nie leży w motocyklu tylko w stosunku firmy do klienta. Romet ma totalnie w nosie swoich klientów, a ich autoryzowane serwisy są kompletnie nie zaopatrzone w części zamienne.

Kupiłem motocykl polsko – chińskiej marki bo uwierzyłem portalom motocyklowym i kanałom na You Tubie że bardzo się poprawiło w kwesti jakości wykonania. Zgoda nie jest najgorzej, ale boję się pomyśleć co by się działo gdybym kupił o połowę tańszy model, jeśli z tym najdroższym miałem już tyle przygód.

Kończąc ten już za długi wywód, uwielbiam blondynę, jeździ się na niej bardzo dobrze choć pasażerka narzeka że pupa boli, ludzie się za nią oglądają a kumple nie wierzą że to 125, czyli spełnia swoją rolę jednak z firmą Romet związałem się pierwszy i ostatni raz.

Cdn.

Do zobaczenia na trasie.



Komentarze : 5
2017-04-01 16:38:32 Markdj

DO PANA "mójnickjestzarezerwowanynatejstronie"

Mam nadzieję, że solidnie Ci zapłacili za Twoje trollowe komentarze. Jak Ty patrzysz w lustro ?

"cały ten jego blogowy artykuł jest z dupy, bo producent nie popełnił"

Producent ma obowiązek wykonać prawidłowy i bezpieczny produkt. To nie jest hulajnoga a motocykl, w którym nagła blokada skrzyni biegów może skończyć się tragedią.

Ale po sformułowaniach typu "koleś" przynajmniej wszyscy wiedzą kto jest autorem tego komentarza.

PS. Wiesz, że teraz można zrobić podstawówkę wieczorowo ?

2017-03-31 12:37:35 Calin

Mójnicku, z góry przepraszam za to zdrobnienie, już śpieszę z wyjaśnieniem.

*Oba motocykle na tabliczkach znamionowych miały dwa różne numery VIN, problem leżał w tym że KARTA POJAZDU mojego moto wraz z pozostałymi dokumentami były ZDUBLOWANE i jeden komplet był wysłany do mojego sklepu wraz z moim motocyklem, drugi komplet trafił do sklepu na drugim końcu Polski, gdzie sklep rometa wydał klientowi dokumenty bez porównywania z numerów z tymi z motocykla. Pech chciał że drugi klient dostał moje zdublowane dokumenty. To nie była urzędowa literówka tylko ewidętne niedopatrzenie na każdym szczeblu dystrybucji. Co do kontaktu z drugim klientem to poprostu został wezwany w trybie administracyjnym i jak to dalej się toczyło to nie mam pojecia, ale finał jest taki że zdublowane dokumenty leżą aktualnie w mojej teczce w wydziale komunikacji, jako unieważnione.

Co do jakości wykonania masz rację, ale jeśli przyjmiemy że RCR to na tą chwilę najdroższa 125tka w ofercie Rometa, to wydaje mi się że powinni przyłożyć starań by wszystkie reklamacje usuwać na czas.

Mam nadzieję że odniesiesz się do tego.

Pozdrawiam

2017-03-31 08:42:52 mójnickjestzarezerwowanynatejstronie

"Bardzo jestem ciekawy co ma na myśli pisząc, że "udało się skontaktować z właścicielem drugiej RCR'ki, który miał mój numer VIN i zarejestrować maszynę" - bo można to zrozumieć tylko tak, że skoro udało mu się zarejestrować swój motocykl po skontaktowaniu się z właścicielem tego, który miał "jego" VIN to może oznaczać tylko tyle, że wcale oba nie miały tego samego numeru, tylko tamten mial bardzo podobny, różniący się np jedną cyfrą czy literą i przy rejestracji ktoś popełnił błąd, np w Wydziale Komunikacji i omyłkowo zrejestrował tamten motocykl z nieprawidłowym VINem - takim jak tego kolesia który pisze.
Kiedy on chciał zarejestrować swój okazało się, że taki VIN już jeździ. Skontaktował się z tamtym "pierwszym", tamten zwrócił uwagę na swój błąd, że ma inny VIN w dowodzie a inny na ramie i wyprostował sprawę w wydziale komunikacji a wtedy ten "piszący" mógł zarejestrować swój motocykl - innego wyjaśnienia nie widzę w świetle tego, co koleś napisał.

Wniosek: cały ten jego blogowy artykuł jest z dupy, bo producent nie popełnił błędu (nie było 2 motocykli o takich samych numerach) a tym samym nie mial jak tego nie-swojego błędu naprawić, bo to w Wydziale Komunikacji gdzie był rejestrowany ten pierwszy motocykl popełniono błąd i tam go też należało naprawić, co najwyraźniej uczyniono. Co ma więc z tym wspólnego producent/importer/sprzedawca?

Cały temat z dupy i bicie piany.

A co do jakości wykonania? Trzeba było kupić Hondę, nie byłoby problemu. Jak się płaci za Trabanta to nie można oczekiwać, że się dostanie Mercedesa, proste. Dobre nie może być tanie, tanie nie może być dobre - warto sobie przyswoić tą prawdę.

2017-03-31 06:53:24 Blacksheep

Ja miałem Junaka 127 salonówkę i niestety to samo. Serwis autoryzowany totalnie do d*py, niczego nie mieli na miejscu, niczego nie byli w stanie naprawić... nawet przy wymianie oleju dali d.. bo przedziurawili filtr wkrętakiem... wszystko sam robiłem na częściach z allegro... jedyny plus jest taki że do chińczyków jest dużo tanich części zamiennych które pasują do większości modeli...

2017-03-30 14:43:43 Jura_husky

Dlatego kupiłem SYM'a którego jakość - choć to Tajwan - odbiega, od wszelkiej maści Rometów o lata świetlne !
Już KYMCO mnie nie zadowoliło jakością, więc kupiłem HD2, i słusznie bo 2 lata jezdzę i nic się kompletnie nie popsuło, nie spaliło i nie odkręciło...
Swoją drogą zamierzam coś zmienic i będzie to YAMAHA WR, a więc jakościowo, jak dla mnie, top.
Od chińskich wynalazków chroń nas panie, nie jeden to juz tutaj pisał

  • Dodaj komentarz

Archiwum

Kategorie